Czarodziej

Znaleziona dusza

To była obrączka Jej babci Janiny. Kawałek złota pamiętający miłosne uniesienia kilku pokoleń. Dziś wisiała na cieniutkiej nitce i niepokojąco wirowała wokół własnej osi.
Marta widziała znacznie więcej niż inne kobiety. Wystarczył jej pełen uważności wzrok by wiedzieć o człowieku więcej niż po przeczytaniu jego życiorysu. Jeden pełen ciepła rzut okiem, spojrzenie przenikające każdy zakamarek. Z pomocą babcinej obrączki potrafiła dostrzec jeszcze więcej… Otaczającą nas energię tak potrafiła zakląć w wirującym kruszcu, że całe życie skupiało się właśnie na tym magicznym pierścieniu.
Zgromadzeni wokół niej, zahipnotyzowani jej spojrzeniem czekali na to, co powie.
Siedziałem obok, nieco z nonszalancją próbując się odciąć od tego, w co nie do końca wierzyłem. Czułem w sobie narastające ciepło przesuwające się z okolic pępka nieco żmijowym ruchem ku sercu póżniej przez gardło unoszące się ku czubkowi głowy. Autosugestia, nerwy? Nim rozum przebiegle zaczął tłumaczyć dziejące się dziwy, w głowie pojawiły się obrazy. Nie podobało mi się to, co się se mną zaczęło dziać. Marta uśmiechnęła się. Mała cwaniara wiedziała wszystko. Zrobiła drobny ruch dłonią w moja stronę. Fala ciepła uderzyła mnie w tym samym ułamku
sekundy, w którym postanowiłem wstać. Wirująca obrączka hamowała swój bieg. Stanąłem przed niewysoką a zadziorną osóbką. Nie trzeba było słów. Wiedzieliśmy o sobie wszystko… Znalazłem Bratnią Duszę.

zobacz wszystkie