Czarodziej

Magia motyla

Zastanawiałeś się kiedyś dlaczego motyle są tak niesamowicie kolorowe? Skąd w tych małych robaczkach tyle pomysłów na zaskakujące barwy i wzory? Dowiedziałem się o tym całkiem przypadkiem, choć podobno to niemożliwe: bo nie ma przypadków…, bo Ktoś nad tym wszystkim czuwa i ma jakiś plan. Nie wiem jaki to był plan, nic z tego nie rozumiem wiem jednak, że zobaczyłem coś niesamowitego i chciałbym się tym z Tobą podzielić.
Znałem kiedyś chłopca małego Jasia. Był strasznie chory. Gorączka taka paliła mu się na głowie, że dobrze, że nikt strażaków nie wzywał. Wiercił się strasznie przez sen gadając jakieś głupotki o gadających ciastkach podwodnych rowerach i skrzydlatych kotach. Co kilka chwil zmieniałem mu na czole mały ręczniczek. Zmoczony wodą, by choć przez chwilę pokonać pożar wielkiej anginy, szybko wysychał. Gdzieś po północy pożar zaczął ustawać, a Jasiek mruczał już tylko tajemnicze zaklęcia. Wtedy też zasnąłem zmęczony ale i spokojny o zdrowie dzielnego chłopczyka. Obudziło mnie kichnięcie mocne niczym dzwon na zamkowej wieży. Mała lampka stojąca koło łóżka Jasia ledwo oświetlało jego małe zmęczone chorobą czoło. To potężne kichnięcie pochodziło od tego małego robaczka, śpiącego grzecznie w łóżku obok. Nie to było jednak najdziwniejsze. Znad czoła malca sfrunął motyl. No właśnie… Prawda, że to dziwne. Motyl w środku nocy nad głową chorego chłopca w ciemnym starym domu. Wtedy jednak nad tym dłużej się nie zastanawiałem. Pamiętasz, przecież Janek kichnął. Bałem się czy choróbsko uparcie nie powraca. Na szczęście było zupełnie inaczej. Malec wyglądał już na niemal zdrowego.
O motylu przypomniałem sobie przy następnej chorobie Jasia. Wtedy do łóżka zaciągnął go okropny ból gardła. Gdy Jasiu zasypiał wykończony charkotliwym głosem jaki mógł wydawać wypowiadając swe dziecięce słowa, dostrzegłem za zasłoną szarego motyla. Nie to nie była ćma. Kształt skrzydeł wskazywał, że musi to być motyl, choć rzeczywiście kolorów nie było tam zbyt wiele. Przypomniałem sobie poprzednie zdarzenie. Nie chcąc spłoszyć nieoczekiwanego gościa czujnie obserwowałem spod lekko zamkniętych oczu co się dalej wydarzy. Motyle są bardzo strachliwe, ten był w tej dyscyplinie wyjątkowym mistrzem. Po kilku próbnych lotach nad łóżkiem Jasia ostatecznie wylądował na rudej bujnej czuprynie i powoli na swych małych nóżkach kierował się w stronę czoła. Gdy tam dotarł zastygł nieruchomo. Rozłożył swoje skrzydła, te powoli napełniały się kolorem. Już miałem z oburzenia rzucić w niego kapciem. Na szczęście pomyślałem, że chłopiec obudzony uderzeniem mojego kapcia pewnie nie byłby zadowolony. Ta chwila zastanowienia pomogła mi dostrzec coś jeszcze. Jasiek stawał się spokojniejszy. Gorączka ustępowała. W końcu motyl odfrunął, ja rozmyślając o tym wszystkim również słodko zasnąłem jak niemowlę.
Od tej pory wierzę, że motyle w magiczny sposób nabywają kolorów grzejąc skrzydła w dziecięcych czuprynach ale przede wszystkim w marzeniach błąkających się po małych główkach. Czuły dotyk skrzydeł motyla pozwala im szybciej powrócić do zdrowia. Motyla magia.

 

fot. Anna Stasik

zobacz wszystkie